Tej nocy Sara nie mogła zasnąć. Niepokoiły ją różne myśli związane z
jej snami. Czuła coś dziwnego. Takie jakby ukłucie w żołądku. Czy to
był strach? Sara miała nadzieje ,że nie ,przecież gdyby sie ktoś
dowiedział ,że się boi straciła by reputacje niezachwianej w działaniu
,odważnej dziewczyny. Jej sny były dość dziwne. Co noc to samo. Las
,ona i długa ciemna droga. Biegnie ,nie wie dlaczego i dokąd. Czuje ,że
musi uciekać. Sprawdzała już we wszytskich snnikach co to może znaczyć
,ale nie dowiedziała się niczego konkretnego. Szukała powiązania ze
swoim życiem ,codziennym stresem ,ale jednak nie dawało jej to spokoju.
Nie mogła znaleźć tego przyczyny. Wpatrzona w sufit i wiszącego na nim
klowna pogrążona była w myślach. Tę ciszę przerwał dziwny odgłos.
Dziewczyna wstała i wyszła z pokoju. Powoli i po cichu zeszła na dół.
Zobaczyła jak ktoś wychodzi z domu. Była godzina trzecia w nocy. Kto
opuszcza dom o tej godzinie? Sarah poszła do sypialni rodziców. Byli
tam oboje , jej siostra też spała u siebie. Wyjrzała więc przez okno.
Zobaczyła ciemną postać zmierzającą w stronę pobliskiego lasu.
Pozapalała światła i postanowiła przeszukać dom i sprawdzić czy nic nie
zginęło. Mógłbyć to przecież złodziej. Ale nie. Wszytsko było
wporządku. Pomyślała ,że to umysł płata jej figle i położyła się spać.
Obudziła się o szóstej rano. Ubrała się założyła czapkę i szalik i
wyszła z domu. Powędrowała prosto do lasu. Tą drogą ,którędy wczoraj
poszła ta postać. Szła kilka godzin ,nogi bolały ją i czuła jak puchną.
Chciała już zakończyć tę bezsensowną wędrówkę i zawrócić ,nagle
zobaczyła duży kamień leżący pod drzewem . To przypomniało jej sen.
Znajdowała się w miejscu ze swojego snu. Zmieniła zdanie i dalej szła
dróżką. W oddali zobaczyła delikatny zarys budynku . Gdy podeszła
bliżej dostrzegła ,że to stary kościół . Chciała do niego wejść ,ale
był zamknięty. Za kościołem znajdował się mały cmentarz. Był cały
zarośnięty i zaniedbany. Zbliżyła się do jednego z grobów i oczyściła
nagrobek z ziemi i liści. Ogarnęło ją paraliżujące uczucie. Nogi ugięły
się pod nią ,a w głowie kłębiły się setki różnych myśli. Widniało tam
jej zdjęcie a pod nim napis " Sara Parker ur.7 wrzesień 1977r. zm. 11
październik 1992r. " To dziś.. Dziś jest 11 października 1992 roku.
Chciała uciekać. Odwróciła się na pięcie i zobaczyła ,że przed nią stoi
ta postać, którą widziała w nocy. Pchnęła ją i zaczęłą uciekać. Ale to
coś było tuż za nią. Zatrzymała się przed wejściem do kościoła ,złapała
za zimną ,metalową klamkę i ciągnęła z całych sił ,aż wreszcie udało
jej się otworzyć. Weszła do środka zatrzaskując za sobą wrota. Z
kieszeni płaszyka wyjęła różaniec i zaplotła go wokół klamki. Coś nagle
zaczęło walić w drzwi. Sara patrzyła z przerażeniem na to jak różaniec
rozrywa się i rozsypuje na podłogę. Wrota zostały otwarte..
telefoniczna warszawa mza waw polsat pl